Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sądzić, że od chwili w któréj Edmund zajął się Antoniną... że od wczoraj, pani Pereux, przywykła sama jedna zajmować się swojém dzieckiem, uczuła, że w sercu jéj, rodzi się pewien rodzaj zazdrości, która zaciemniała wszystko przed jéj oczami.
Zpewnością, wygodniéj było tak myśleć; to też Bóg pozwolił iż tak ona a nie inaczéj myślała otarłszy sobie po raz ostani oczy mówiąc do siebie: „Cóż znowu — byłam nierozumną.”
Pani Pereux położyła się w łóżko; ale pomimo tego całego zaufania i spokoju, nie dziwcie się, iż spać nie mogła. Tylko myśli jéj przyjęły inny kierunek, i zamiast zajmować się przyszłością, pogrążyła się ona w przeszłość a łzy które zrosiły wówczas jéj oczy, były to łzy które prawie zawsze wywołują szczęśliwe wspomnienia a które znajdują się zwykle w głębi duszy tak jak w upaliste południe, pod skwarem zwrotnikowego słońca, nietrudno zwykle znaleść jeszcze w trawie listki róży, któtéj łodyga jest zupełnie spaloną.
Kiedy Edmund tak długo myślał o Antoninie a potem o swojéj matce, która przypominając mu przeszłość, pozwalała marzyć o rozkosznéj przyszłości, — przyszło mu na myśl że pani Pereux przed chwilą zalewała się gorzkiemi łzami w jego obecności.
„Biedna moja matko! mówił do siebie, tyś zdawała się mieć jakieś zmartwienie dzisiejszego wieczoru a ja, jak egoista, jak prawdziwy zakochany, pozwoliłem ci saméj jednéj powrócić do twego pokoju, nie za-