nów Zjednoczonych. Następnie panie z bractwa akademickiego: pani Aucelin w sukni dzikiego koloru, prowadzona przez Raverand, dziekana Izby adwokackiej, pani Ewiza, podobna do małego krzaczka róży, koło którego kręci się czarny i brzęczący rój młodych aspirantów do Akademii; w ostatnich ławkach, na uprzywilejowanych miejscach, stał Danjou ze skrzyżowanemi na piersiach rękami; postawą panując nad sędziami i publicznością, ukazywał swój profil starego aktora, będący pierwowzorem światowej banalności, a spotykany wszędzie od lat czterdziestu.
Prócz Astier-Réhu i barona Huchenard, wezwanych na świadków, Danjou był jedynym akademikiem, który ośmielił się stawić czoło rozprawom publicznym a szczególniej drwinkom obrońcy Albina Fage, tego znanego kpiarza Margery, którego obawiano się powszechnie, a który zaledwie odezwał się swym nosowym głosem, pobudził do śmiechu sędziów i publiczność.
Posiedzenie zapowiadało się bardzo wesoło: dawało się to czuć w powietrzu, zapowiadały to złośliwe spojrzenia i uśmiechy zamieniane między publicznością... Tyle rozmaitych opowieści krążyło o miłosnych przygodach tego garbuska, który dopiero co wprowadzony i posadzony na ławie oskarżonych, wyciągnął wypomadowaną głowę i z po za poręczy rzucał na salę jastrzębie
Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/286
Wygląd
Ta strona została skorygowana.