Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czyż pani nie mówiłem, że mi brak było odwagi?
— Lecz wczoraj dałam panu doskonałą sposobność wyjawienia prawdy. Mogłeś pan przedemną wówczas otworzyć serce, gdy mówiłam, ze chcą mnie wydać za mąż. Sądzę, że pan masz uczciwe zamiary?
Zmuszony do wytłomaczenia się Varades przywołał na pomoc całą swą odwagę.
— Nie mam prawa zabronić pani wyjść zamąż — wyszeptał, niechcąc wprost odpowiedzieć.
— Powinieneś pan zatem zaprzestać mówić mi o miłości; gdyby bowiem było prawdą że mnie pan kochasz, żeś pan szukał sposobności aby mi to wyznać, to mogłeś pan mi wczoraj dać do zrozumienia, że projekt mój sprawia ci boleść.
— Ach! — mówił Varades — czy ja mogłem nawet marzyć o tem, że pani, ładna i młoda dziewczyna, przystaniesz na połączenie się węzłem dozgonnym z takim jak ja starcem?
— Nie mogłeś pan wierzyć w możebność podobnego cudu! — wykrzyknęła gwałtownie Marta, — a mogłeś przypuścić, że ta, jak mnie pan nazwałeś, ładna, młoda dziewczyna, zgodzi się sprzedać panu, starcowi, bez miłości, wtedy właśnie, gdy miała dostać młodego męża. Jaką ceną opłaciłbyś pan swoje umizgi? Ceną posagu... I pan byłeś przyjacielem mego ojca! Szanowałeś