Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co cierpią z powodu zimna, uzbroić w cierpliwość i natchnąć nową nnadzieją.
Marta, ubrana była w krótką jedwabną suknię w szerokie szare z czarnymi pasy, z pod której widać było wysokie trzewiki. Obłożone jasnem futerkiem okrycie z podobnego do sukni materyjału, nie ciężąc, okrywało ramiona. Ciemny kapelusz z wstążkami o żywych barwach i z gęstą woalką, kończącą się powyżej ust, dopełniał ślicznego tego kostjumu, który nie bijąc w oczy, zwracał jednak uwagę swą skromnością i gustem. Pod woalką można się było domyślać płci śnieżnej białości, pałających ogniem oczów i kształtnych usteczek, z po za których wyglądały drobne i białe ząbki. Kilku studentów zachwyconych jej wdziękiem, obejrzało się na Rajmunda z prawdziwą zazdrością.
Obecnie jednak Rajmund chętnie pozwoliłby się pierwszemu lepszemu zastąpić, aby tylko módz powrócić do „Walentyny, którą kilka godzin temu opuścił wymyśliwszy nowe jakieś kłamstwo. Twarz jego miała wyraz zmęczenia. Trudność, z jaką Marta otrzymywała odeń odpowiedzi na zadawane pytania, okazywała aż nadto wyraźnie, jak zbolałem było jego serce; lecz Marta zdawała się nie pojmować, a nawet nie widzieć tej obojętności. Rozumiała jego smutek, lecz wierzyła w swój wpływ, zwłaszcza wówczas, kiedy go miała obok siebie.