tyna jednak okazywała szczerą chęć powrotu. Pilno jej było objąć w posiadanie nowe swe mieszkanie, które lubiła dla wspomnień, jakie tam odnaleźć się spodziewała i dla swego szczęścia, które tam spotkać sobie obiecywała. Rajmund więc powziął mężne postanowienie. Powiedział sobie, że w moralnym stanie duszy, do jakiego już doszedł, powinien śmiało zajrzeć niebezpieczeństwu w oczy, nie obawiać się widoku Marty, gdyż im dłuższe byłoby rozłączenie, tem niebezpieczniejsze spotkanie. — Zresztą, czyż nie czytał owego listu, będącego powodem małżeństwa, w którym Marta pisała: „Skoro powrócisz, znajdziesz mnie nie powiem szczęśliwą, lecz spokojną“. Spodziewał się więc znaleźć ją taką, gdyż sam już doszedł do tego stanu.
Walentyna i Rajmund powrócili do Paryża w początkach września i zajęli mieszkanie w przygotowanej willi. Marta oczekiwała ich tam. Skoro weszli do tego salonu, który każdemu z nich tak różne i sprzeczne przywodził na myśl wspomnienia, Walentyna z okrzykiem radości rzuciła się w objęcia Marty, a zawiesiwszy się jej u szyi, spytała cichym głosem:
— Czy jesteś szczęśliwą?
Marta w uścisku, który pozwolił jej ukryć występujący na twarz i wywołany tem zapytaniem rumieniec, odrzekła:
— Jestem matką Walentyno, i żyję tylko dla syna.
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/200
Wygląd
Ta strona została skorygowana.