wała mu jedynie od czasu do czasu, aby go do serca przycisnąć. Rozmawiając tak, powzięli postanowienie co do swej przyszłości. Marta chciała, aby Rajmund poznał całą jej przeszłość; nic więc przed nim nie ukryła, nawet swych zuchwałych planów, które ją bez przywiązania i miłości rzuciły w objęcia człowieka o trzydzieści lat od niej starszego. Opowiadanie to w chwilach uniesienia, wzbudziło w Rajmundzie tylko litość, nie zaś pogardę. Postanowił codziennie bywać u Varades’a, aby codziennie bez przeszkód i narażenia się na niebezpieczeństwo, mógł widywać Martę.
— Nie umiałabym — mówiła — kochać człowieka i nie być z tego dumną. Skoro się raz już oddałeś w moje ręce, będę póty myśleć o twym losie, póki przez moje starania nie przyjdziesz do zaszczytów i majątku.
I wśród zachwytów, wszczęła się między niemi kwestyja nic wspólnego z miłością nie mająca, kwestyja pieniężna. Jak owe małżeństwo, które łącząc się z sobą na zawsze, nie ma względem siebie żadnych tajemnic, tak samo i oni żyli tylko tą myślą, aby wzajemnie we wszystkiem sobie dopomagać. Marta zapragnęła zwiedzić całe mieszkanie przyjaciela. Wsparta więc na jego ramieniu, przeszła wszystkie pokoje, obejrzała każdy kącik, pozostawiając za sobą niczem niezatarte dlań wspomnienia i pamiątki.
Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/110
Wygląd
Ta strona została skorygowana.