Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ściany naśladował skóry wytłaczane, albo obicia aksamitne. Firanki z deseniem w pasy, wywołałyby, kilka wieków temu, niewątpliwie srogie oburzenie. W gabinecie do pracy porozwieszane były na ścianach zabytki dawnej broni, podrabiane na przedmieściu ś. Antoniego. W przedpokoju umieszczono dwie głowy jelenie o szklannych oczach oprawne w rzeźbę z drzewa. Reszta podobny nosiła na sobie charakter. Kilka ładnych sztychów, dobry wybór książek, trochę srebra pozostałego w spadku po pani Vilmort, kwiaty w żardinierkach — oto wszystko co jeszcze jako tako urozmaicało pospolitość otoczenia.
W takiem to miejscu Rajmund oczekiwał na Martę nazajutrz po owym pamiętnym dniu, w którym zamienili uroczyste, wzajemne przysięgi. Podniósłszy się raniutko, przyozdobił całe mieszkanie jak świątynię. Odświeżył kwiaty, zdjął z mebli szare płócienne pokrowce, pospuszczał żaluzyje tak, aby pozwalały zaledwie przedrzeć się małej ilości światła i aby w pokojach tylko półcień panował. Służącą wysłał na miasto, a pozostawszy sam, zagłębił się w rozmyślaniu nad swojem szczęściem.
Marta opuściwszy dom męża zaraz po śniadaniu, przyszła ledwie około godziny pierwszej popołudniu.
Rajmund otworzył drzwi nim zdążyła zadzwonić. Weszła prosto do pokoju nie przemówiwszy słowa — i stanęła.