Strona:PL A Daudet Jack.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciągle tylko robi na około siebie wiatr trzepocząc skrzydłami!
— Słaba istota! powtarzał Moronval po każdej rozmowie, do której jedno wnosiło gorączkę, a drugie gadatliwą obojętność; on gryzł zajadle paznokcie, ona zaś mówiła i mówiła, nie słysząc ani siebie, ani drugich.
Skowrończy ten mózg nie mógł pojąć żadnych rozumowań, ją trzeba było czemś olśnić, i to się właśnie Moronvalowi udało.
Pewnego dnia, kiedy Ida królowała w sali przyjęć, unosząc się na tytułach, nadawanych swoim przyjaciołom i znajomym, jak gdyby przez to chciała nadsztukować swoje własne pochodzenie, pani Moronval odezwała się trwożliwie:
— Moronval chce panią o coś prosić, lecz nie śmie....
— Och! powiedz, powiedz pani... zawołała głupiutka istota z taką chęcią usłużenia, że dyrektor o mało nie wywnętrzył się ze swej prośby o pieniądze na założenie pisma; lecz zawsze ostrożny i chytry, wolał działać przezornie, postępować zwolna, „wysondować”, jak się wyrażał mrugając tygrysio-kociemi oczami. Poprzestał więc na zaproszeniu pani de Barancy, ażeby w następną niedzielę chciała uczestniczyć w jednem z ich publicznych literackich posiedzieć.
W programie nazywało się to: „posiedzenia głośnego i wyraźnego czytania, oraz deklamacyi wyborowych ustępów z naszych najlepszych poe-