dziestej próby wydał mu się słaby i bez smaku jak woda. Kiedy wypił, zrobiło mu się bardzo dobrze, uczuł wewnątrz ciepło, które rozeszło się po wszystkich nerwach, po wszystkich muskułach, aż wreszcie zamieniło się na okropne palenie pustego żołądka. Ażeby ugasić ten palący go ogień, zaczął pić. Ogień wewnątrz i ogień zewnątrz, płomień na płomień, spirytus na węgle, odtąd w ten sposób żyć zaczął.
Rozpoczynał szalony sen pijaństwa i męczarni, który miał trwać trzy lata. Trzy złowrogie lata, przez ciąg których wszystkie dnie były jednakowe, miesiące powikłane, pory roku jednostajne w ciągłym skwarze izby palaczów. Przebywał nieznane strefy, których nazwiska były miłe, dźwięczne, ożywiające, hiszpańskie, włoskie lub francuzkie, lecz w tych wszystkich czarodziejskich okolicach nie widział ani szafiru nieba, ani zielonych wysp, rozciągających się w obfitych bukietach na fosforycznych falach, Dla niego zawsze morze huczało jednostajnie rozgniewane i ogień był jednakowo gwałtowny. I im kraje były piękniejsze, tem okropniejszym stawał się pokój palaczów.
Zatrzymywali się w kwiecistych portach, otoczonych widnokręgiem palmowych lasów, bananów z zielonemi kitami, fijołkowych wzgórków i białych domków podpartych bambusami; lecz dla Jacka wszystko miało kolor węgli kamiennych. Kiedy nachodziwszy się bosemi no-
Strona:PL A Daudet Jack.djvu/459
Wygląd
Ta strona została skorygowana.