Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Jack.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dłużej nad trzy dni nie mogę zwłóczyć, gdyż i tak długo zatrzymałem tę sprawę. Jeżeli w poniedziałek nie będę miał odpowiedzi, winny oddany będzie w ręce sprawiedliwości.

Dyrektor.”

I podpisał.
— Biedni ludzie! to okropnie.... rzekł Roudic, który wobec swego zmartwienia miał jeszcze litość dla drugich. Zenaida podniosła głowę z wyrazem dzikości:
— Cóż w tem tak okropnego? Dziecko mi zabrało posag — rodzice powinni mi go oddać.
Okrucieństwo miłości i młodzieńczego wieku! Ani na chwilę nie pomyślała o rozpaczy matki na wiadomość o shańbionem dziecku. Stary Roudic przeciwnie, wzruszyła go sama myśl, że umarłby ze wstydu na podobną wiadomość.
Jakkolwiek Zenaida była blizka jego sercu, miał jednak jakąś nadzieję, że rzeczy wezmą inny obrót, że uczeń sam odda pieniądze, że może też okrutny list zaginie gdzie w drodze, nie dojdzie w przeznaczone miejsce. Ta licha ćwiartka papieru, wysłana tak daleko, zmięszana z tyloma innemi, wystawiona będzie na tyle różnych wydarzeń w drodze....
Tak, listy są lekkie i tak często giną. Lecz ten, który dyrektor napisał, który zapieczętował przy świecy, który oddał gońcowi wraz z innemi