Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzić wielkiemi krokami po magazynie w milczeniu. Wydawał się mocno wzruszony, co się też Chudziakowi bardzo udzieliło. Po długiej pauzie pan Eyssette ojciec, rzekł znowu: — Mój chłopcze, mam ci złą wiadomość do udzielenia — bardzo złą... Jesteśmy zmuszeni się rozstać, rozproszyć się wszyscy — a to z tej przyczyny:
Tu płacz donośny, łkanie rozdzierające ozwało się z poza drzwi przymkniętych.
— Osieł jesteś, Jakobie! zawołał pan Eyssette nie odwracając się, poczem ciągnął dalej:
— Gdyśmy przybyli do Lugdunu przed ośmiu laty, zrujnowani przez rewolucyę, miałem nadzieję że pracą i staraniem potrafię odzyskać majątek; ale nie udało mi się, zdołałem tylko wleźć w długi i w nędzę po uszy... Teraz wszystko skończone, ugrzęźliśmy ostatecznie... Aby wyjść z tego położenia jedno nam pozostaje, teraz kiedyście już dorośli: sprzedać domowiznę i zarabiać każdy na siebie osobno.
Nowe łkanie niewidzialnego Jakóba przerwało mowę pana Eyssette, lecz był sam tak wzruszony, że się już na niego nie gniewał,