Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Chudziak.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się pani Eyssette na odbudowanie ogniska. Zostaje zatem sześćdziesiąt. Za pokój płacimy piętnaście, to nie drogo jak widzisz; tylko tyle że łóżko sam sobie słać muszę.
— Ja swoje będę słał także.
— Nie, nie, to akademikowi nie przystoi. Owóż tedy, wracając do kwestyi budżetu, 15 franków za pokój, 5 franków węgiel — tylko pięć, bo idę sam co miesiąc do fabryki, aby go odebrać — pozostaje 40 franków. Na życie dajmy 30 franków. Ty będziesz jadał w restauracyi, gdzie byliśmy dzisiaj, no i widziałeś że nie tak źle dają. Zostaje ci 5 soldów na śniadanie, czy to dosyć?
— Spodziewam się!...
— Mamy jeszcze 10 franków. Liczę 7 na pranie... Jaka szkoda że nie mam czasu, byłbym sam chodził oddawać bieliznę na statek, kosztowałoby taniej... Zostaje 3 franki, które dzielę w ten sposób: 30 soldów na moje śniadania... widzisz, mam codzień dobry obiad u margrabiego i nie potrzebuję tak pożywnego śniadania jak ty; a drugie 30 soldów na drobne wydatki: tytoń, marki pocztowe i inne nieprzewidziane rzeczy. To wynosi jak raz 60 franków... co, niedobrze wyliczyłem?