Panny Zwycięstwa w Paryżu. Gmina ta zastygła dotąd w lodowem zimnie i obyczajowym upadku, zakwitła natychmiast po założeniu Bractwa w pocieszający sposób. Kościół parafialny już nie stoi pustkami; kupcy i przemysłowcy, z których parafia cała prawie się składa, uczęszczają na nabożeństwo z taką gorliwością, że ta nawet proboszczów wiejskich wprawia w zadziwienie. Mało tylko jest chwil, gdzieby liczni wierni nie modlili się przed cudownym obrazem. Jeśli w roku 1835 tylko 720 komunikantów rozdano, to w roku 1837 rozdano już 8900; od tego czasu gorliwość ciągle wzrastała. Całe rodziny starają się o sumienne dopełnianie obowiązków, które dawniej zaledwie im były znane. Młodzieńcy celujący talentem, nauką i bogactwem, potrzaskali okowy namiętności i stoją jako bohaterowie czystości z postanowieniem pozostania wiernymi Jezusowi Chrystusowi wśród zepsutego świata.
Wszechmogący i wieczny Boże, któryś w Sercu błogosławionej Maryi Panny, godny Ducha świętego przybytek zgotował, spraw miłościwie, abyśmy tegoż przeczystego Serca Święto pobożnie obchodząc, według Serca Twojego żyć sobie zasłużyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. A.
![P](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/06/%C5%BBywoty_%C5%9Bw._Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku-Inicja%C5%82-P.png/54px-%C5%BBywoty_%C5%9Bw._Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku-Inicja%C5%82-P.png)
Pod koniec roku 1233 przybyło dwóch kapłanów zakonu Serwitów do domu szlacheckiej rodziny Benizi we Florencyi, prosząc o jałmużnę. Pani domu, piastując pięciomiesięczne dzieciątko na ręku, ociągała się jakoś; wtem odezwie się niemowlę: „Wszakże to służebnicy Maryi, przeto wesprzyj ich, matko!“ Dziecięciem tem był późniejszy sługa Jezusa i Maryi, słynny święty Filip.
Wykształconego i starannie wychowanego w domu syna wysłali rodzice na uniwersytet do Paryża, gdzie się pilnie uczył teologii i filozofii, a później poszedł do Padwy na naukę lekarską. Filip, przebywając w Padwie, nie rządził się tyle skłonnością do medycyny, jak raczej posłuszeństwem rodziców: złożywszy egzamin doktorski, wrócił do domu jako dwudziestoletni, nader urodziwy młodzian. Piękniejszą jednak była jego dusza, która pokonywała wielkie pokusy i niebezpieczeństwa.
We Włoszech walczyły z sobą dwa potężne stronnictwa Gwelfów i Gibellinów, szerząc mordy i spustoszenia. Szlachetny Filip utyskiwał gorzko na okrucieństwa, których się obie strony dopuszczały, unikał wszakże jednych i drugich, zatapiając się w Piśmie świętem. Najchętniej przebywał w małym kościółku, modląc się gorąco do Chrystusa i Najświętszej Panny o pokój dla ojczyzny.
Pewnego dnia zatopiony w nabożeństwie przy Mszy w kościele Serwitów, wysłuchawszy Epistoły, opisującej spotkanie dyakona Filipa ze skarbnikiem królewnej etyopskiej, uczuł niezwyczajne wzruszenie na one słowa: „I rzekł duch Filipowi: przystąp, a przyłącz się do wozu tego“ (Dz. Ap. 8, 29), jak gdyby do niego samego było wyrzeczone. Ujrzał się tedy jakoby na straszliwej, stromemi skałami i głębokiemi przepaściami otoczonej puszczy, w której pełno było jadowitych gadzin. Drżąc, wzniósł ramiona i oczy w Niebo i ujrzał złoty powóz, w którym siedziała Matka Boża opromieniona blaskiem nadziemskim, trzymając w ręku habit Serwitów i wołając: „Filipie, pójdź i zbliż się do wozu.“ W tem objawieniu poznał Filip, iż go Bóg powołuje do porzucenia świata i wstąpienia do Zakonu Serwitów. Zataiwszy swe wykształcenie, wstąpił jako prosty braciszek do klasztoru. Chętnie podejmował najniższe posługi w kuchni, w ogrodzie i chodzeniu za jałmużną. Po roku wysłano go na wysoką górę Senario, gdzie zamieszkał w jaskini. Następnie poruczono mu ważny urząd magistra nowicyuszów w klasztorze miasta Sienny, chociaż był prostym laikiem i nie liczył wię-