Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0850

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skie zawakowało, Ojciec święty zamianował go Biskupem tej dyecezyi, chociaż miał lat tylko dwadzieścia dwa, mówiąc, że jego świętobliwość dopełnia tego, co mu braknie do wieku. Święty w żaden sposób godności tej przyjąć nie chciał, zasłaniając się tem, że uczynił ślub wstąpienia do zakonu Braci Mniejszych. Wtedy Papież zwolnił go od obowiązku odbycia nowicyatu, i dozwolił zaraz uczynić uroczyste śluby zakonne, które Ludwik wykonał w klasztorze Aracoeli, przed Generałem tego zakonu, w wigilię Bożego Narodzenia roku Pańskiego 1296, i niezwłocznie potem na Biskupa wyświęcony został.
Ponieważ król, jego ojciec, był bardzo przeciwny jego wstąpieniu do Zakonu, przeto Ludwik za poradą Papieża, nosił habit synów świętego Franciszka pod szatą Biskupią. Lecz po kilku dniach, nie mogąc znieść tego, dla okazania wszystkim, iż jest Bratem Mniejszym, w habicie św. Franciszka i z bosemi nogami ukazał się na ulicach Rzymu. Odtąd też już tej pokutnej sukni do śmierci nie zrzucał, a pomimo tego, iż był Biskupem, ubóstwo jej właściwe jak najściślej dochował. Udając się do swojej dyecezyi, zajeżdżał zawsze do klasztorów Braci Mniejszych i tam nie przyjmował przygotowanych dla niego pokojów, lecz stawał w zwykłej ubogiej celce, a wszystkie wspólne zakonne obowiązki spełniał, pomywając nawet i naczynia kuchenne.
Przybywszy do Tuluzy, przyjęty został z wszelkiemi oznakami czci należnej królewiczowi, Biskupowi i Świętemu. Lecz sposobu życia umartwionego i ubogiego jakie wiódł dotąd w niczem nie zmienił. Obliczywszy wielkie dochody swojego Biskupstwa, małą ich część wystarczającą na najskromniejsze utrzymanie przeznaczył dla siebie, a resztę na ubogich. Codziennie dwudziestu pięciu przyjmował do własnego stołu, i sam usługiwał im klęcząc, widząc w każdym z nich tego, o którym powiedział Pan Jezus: Coście uczynili jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili.“ (Mat. 25, 40). Codziennie także odwiedzał jużto szpitale, już więzienia, już biednych po ich mieszkaniach; pocieszał wszystkich, nauczał, udzielał im Sakramenta święte, a każdego hojnie wspierał. Dobrodziejstwa jego sięgały i poza dyecezyę Tuluską. Wszędzie, gdzie mógł, wstawiał się za nieszczęśliwymi. Razu pewnego uzyskał u ojca swojego przebaczenie dla stupięćdziesięciu jeńców wojennych na śmierć skazanych. Ciągle prawie odbywał wizyty parafialne po swojej dyecezyi. Codziennie Mszę świętą odprawiał, zalewając się w ciągu niej łzami. W czasie krótkiego, bo dwuletniego tylko swego pasterskiego zarządu, nawrócił wielką liczbę kacerzy i żydów, których sekty w całych okolicach Tuluskich bardzo się rozszerzały. Ile razy miewał kazania, zawsze kilka albo kilkanaście dusz oderwanych od Kościoła pozyskiwał Chrystusowi Panu.
Gdy już owoc ten do ogrodu niebieskiego ogrodnika okazał się dojrzałym, Pan Bóg dłużej na ziemi pozostawić go nie chciał. W sprawie pewnych nieszczęśliwych, których chciał polecić królowi, udawszy się do Prowancyi, w zamku Bryniol, w którym się urodził, ciężko zachorował. Postanowił wtedy, gdyby wyzdrowiał, udać się do Rzymu, uzyskać od Papieża uwolnienie od Biskupstwa, i zamknąwszy się w klasztorze, oddać się tylko życiu zakonnemu, pokucie i bogomyślności. Lecz mu Pan Bóg objawił, że już się zbliża chwila jego nagrody wiekuistej. Przygotowywał się więc na śmierć, przez większą jeszcze niż zwykle w ćwiczeniach pobożnych gorliwość. Prosił o ostatnie Sakramenta św. w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, i święty Wiatyk przyjął klęcząc na ziemi i zalewając się łzami. Żył jeszcze potem dni cztery, które były jakby ciągłą modlitwą, a niekiedy zachwyceniem. Bezustannie odmawiał Pozdrowienie Anielskie, a gdy go spytano, dlaczego tak często to czyni, odpowiedział, iż zawsze po Panu Jezusie największą miał ufność w Najświętszej Pannie, więc gdy widzi, iż blizkim jest śmierci, szczególniej się do Niej ucieka. Odmawiając też Zdrowaś Maryo, gdy kończył słowa: „Święta Maryo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej“, oddał Bogu ducha dnia 19 sierpnia, roku Pańskiego 1299. Miał lat dwadzieścia pięć, a dwa lata na Stolicy Biskupiej zasiadał.