Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0759

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

giego Soboru Nicejskiego świadczą o jego cudawnej pomocy w wybawianiu więźniów. — Na Cyprze śmierć męczeńska św. Teofila, Admirała, uwięzionego i ściętego przez Saracenów, gdyż ani namową ani groźbami nie dał się nakłonić do odstąpienia od wiary. — W Antyochii pamiątka św. Cyryla, Patryarchy, odznaczonego wielką cnotą i uczonością. — W Auvergne pamiątka św. Meneleusza, Opata. - W klasztorze Fontanelle dzień zgonu św. Wandregizila, Opata, którego Bóg wsławił licznymi cudami. — W Betzanie w Palestynie pamiątka św. Józefa Comes. — W Lizbonie dzień zgonu św. Wawrzyńca z Brindizi, Generała Kapucynów; wsławił się głoszeniem słowa Bożego i wielu innemi dziełami ku czci Boga, a przez Papieża Leona XIII przyjęty został do liczby Świętych. Na uroczystość jego przeznaczono dzień 7 lipca.


23-go Lipca.
Żywot świętego Franciszka Solanusa, Wyznawcy.
(Żył około roku Pańskiego 1610).
F


Franciszek urodził się w dyecezyi Kordowa (w Hiszpanii), roku Pańskiego 1549. Już jako dziecię odznaczał się skromnością, milczeniem i budującą łagodnością, darem uśmierzania gniewu i pojednania zwaśnionych. Pewego razu pojawił się w chwili, kiedy dwaj Hiszpanie walczyli z sobą na zabój. Natychmiast ukląkł pomiędzy przeciwnikami, rozpostarł ramiona i błagał walczących tak gorąco i serdecznie o pojednanie, iż miecze schowali do pochew i podali sobie ręce do zgody.
Wychowanie i naukę pobierał u Jezuitów; pragnąc jednakowoż naśladować skromność i ubóstwo Zbawiciela naszego, Chrystusa Pana, wstąpił do zakonu św. Franciszka z Asyżu. Niezadługo stał się pierwszym w skromności, posłuszeństwie, zaparciu się siebie samego i gorliwości w modlitwie; całe noce trawił na oddawaniu czci Najświętszemu Sakramentowi. Jeśli widział zakonnika przejętego równą czcią i miłością Boga, wzywał go jak najuprzejmiej do współzawodniczenia w nabożeństwie, mówiąc: „Bracie, przekonajmy się, kto z nas obu serdeczniej miłuje Jezusa, narzeczonego dusz naszych i kto Mu okaże w tym tygodniu więcej dowodów przywiązania.“ Wyświęcony na kapłana pełnił obowiązki kaznodziei i głosił słowo Boże słowami prostemi, jasno i zrozumiale, ale z takiem przejęciem i namaszczeniem, że liczni słuchacze do żywego wzruszeni, schodzili z szerokiego gościńca grzechu, aby wstąpić na ciasną ścieżkę cnoty. Prawdę nauk swoich stwierdził świętobliwością żywota. Gdy zaraza poczęła się szerzyć w Grenadzie, zabierając tysiące ofiar, nieulękły zakonnik obchodził domy smutku i rozpaczy, pielęgnował chorych i umierających z taką ofiarnością i macierzyńską pieczołowitością, że zdumieni mieszczanie sławili widoczną opiekę, jaką go otaczał Najwyższy.
W roku 1589 wybrał się do Peru w Południowej Ameryce, aby dzikim tego kraju mieszkańcom głosić prawdy Ewangelii św. Na pokładzie okrętu, który wiózł Franciszka, znajdowało się sześćset murzynów, wtem opodal brzegów Peruańskich uderzył okręt o podwodną skałę. Niebezpieczeństwo było aż nadto widocznem; kapitan statku schronił się wraz z oficerami i najprzedniejszemi pasażerami do łodzi ratunkowej i chciał zabrać także i Franciszka misyonarza. Ten jednakowoż podziękował mu następującemi słowy: „Panie, spełniłeś swą powinność; teraz poczyna się moja powinność, pozostaję.“ Poczem obrócił się do towarzyszów, przejętych strachem śmiertelnym i rzekł: „Podnieście wzrok w Niebiosa; tam mieszka Ten, który nikogo w utrapieniu nie opuszcza. Tego błagajmy o pomoc, a On się nad nami ulituje!“ Poczem ukląkłszy do wspólnej modlitwy, ochrzconych zachęcał do skruchy i spowiedzi, nieochrzconych do wiary i wszystkich pocieszył. Statek coraz głębiej się zanurzał od godziny do godziny, niebezpieczeństwo zwiększało się, wszyscy wątpili o ocaleniu, on jeden tylko pokładał nadzieję w Bogu. Tak minęły trzy dni trwogi i obawy; nakoniec zjawił się kapitan ze statkiem ratunko-