Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skryła się w gęste krzaki, tak się odezwała: „Ojcze Zozymasie, rzuć płaszcz twój biednej grzesznicy, jeśli chcesz aby rozmówiła się z tobą.“

Święta Marya Egipcyanka.

Sługa Boży słysząc się nazwanym po imieniu, przeląkł się, bo owa niewiasta nigdy go nie widząc, ani znając, tylko za sprawą Ducha Bożego poznać go mogła. Rzucił więc płaszcz, sam się odwrócił, a niewiasta okrywszy się nim, przystąpiła do niego. „Czemuż chcesz widzieć nędzną i grzeszną niewiastę?“ zapytała. Lecz Zozymas padłszy na kolana, prosił ją o błogosławieństwo; toż samo żądała jednakże i nieznajoma, mówiąc: „Tyś jest kapłanem, sługą sprawującym u ołtarza tajemnicę, ty mi przeto masz błogosławić.“ Słowa te jeszcze bardziej Zozymasa przejęły, widział bowiem, że nie tylko zna jego imię, ale i o jego kapłaństwie wie z Ducha świętego. „Matko — zawołał przeto — nie wedle stanu, ale zasług i łaski jest zacność ludzka. Proszę więc, błogosław mi!“ Widząc ona niewiasta upór jego, zawołała: „Błogosławiony Bóg, który zbawienie ludzkie obmyśla.“ „Amen!“ rzekł na to Zozymas i oboje powstali. Następnie pytała go, co słychać w świecie. Zozymas odrzekł, że za Bożą pomocą i modlitwą Świętych Pańskich panuje spokój w chrześcijaństwie. „Lecz — mówił dalej, — abym nie napróżno wyszedł tak daleko w puszczę, proszę cię o modlitwę.“ „Tyś jest kapłanem i ty za mnie modlić się powinieneś, kiedy jednak każesz, chętnie to uczynię.“ Obróciwszy się więc na wschód, uklękła i modliła się, a modlitwa jej tak była żarliwą, że jak później ów Zozymas pod przysięgą zeznawał, widział ją kilka razy w powietrze się unoszącą. Zozymas na widok ten począł się obawiać, sądząc, że może zły jaki duch przyszedł go kusić, ale ona niewiasta sama rozpoczęła mówić i uwolniła go od przykrych myśli. „Widzisz przed sobą wielką grzesznicę, niegodną, aby słońce ją ogrzewało. Wolałabym pod ziemię się schować, aniżeli tobie powiedzieć, com ja za jedna. Jednakże Bóg kroki twoje tu skierował, abyś przeszłe moje życie wiedział.“ „Powiedz więc, matko — zawołał Zozymas — powiedz, bo nie napróżno wyprawił mnie Pan z cichej celi klasztornej na puszczę i dał pomoc do gonienia ciebie!“
„Jestem rodem z Egiptu, i Bóg w młodości mojej wielkimi mnie opatrzył darami ducha i ciała, ale niestety, darów niegodnie nadużywałam. Zaledwie licząc lat dwanaście, opuściłam pobożnych rodziców i udałam się do stołecznego miasta Aleksandryi, aby się tam oddać rozpuście. Przez siedmnaście lat walałam się w błocie występku, — nie dla zarobku, bom miała z ręcznej pracy dosyć na utrzymanie, lecz jedynie, aby złym namiętnościom dogodzić. Raz w jesieni ujrzałam, że wielu pielgrzymów wybiera się na pielgrzymkę do Jerozolimy, aby tam uczcić drzewo Krzyża świętego. Przyłączyłam się zatem do pielgrzymów na okręt wsiadających, i dotąd