Strona:PL Żywoty św. Pańskich na wszyst. dnie roku.djvu/0336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swą dyecezyą, aniżeli poprzednio. Słuchając świętego Brunona, jakoby on więcej znaczył, czynił wszystko, co mu tenże doradził. Biskup bowiem umyślił teraz sprzedać wozy i konie, a ze zamiłowania ubóstwa pieszo postanowił obchodzić dyecezyę. Odradził mu to jednakże św. Brunon, powiadając, że za wielkie poniżenie samego siebie jest rodzajem pychy, a przytem przez sprzedaż koni i wozów obraziłby innych Biskupów, którzy byliby jego przykład naśladować zmuszeni; chodząc pieszo po drogach, nadtoby swe siły wyniszczył, oraz głodem i postem utrapił, a wtedy mógłby wpaść w chorobę, którąby sam na siebie sprowadził.
Usłuchał Hugon rady i pozostał na swem Biskupstwie przez czterdzieści lat. Pan dopuścił na niego dwa krzyże, bo cierpienia żołądka i wyżej wspomnianą pokusę. Mimo to Hugon nie ustawał w gorliwości wypełniania swych obowiązków. Modlitwa zaś była jego najmilszą pociechą. W starości, gdy siedział przy obiedzie, kazał sobie co budującego czytywać. Lecz kiedy zachodziły rozczulające miejsca, wtedy tak rzewnemi łzami się zalewał, że nawet obiadu nie tknął. Drudzy bracia kiwali przeto na czytającego, aby szybko przebiegł z czytaniem, iżby się Biskup mógł posilić. Kiedy słuchał kogo spowiedzi, to nieraz tak się nad spowiadającym rozpłakał, iż temuż łzy z włosów na twarz ściekały. Niewiast nie lubił słuchać spowiedzi, a jeśli musiał, to czynił to w konfesyonale widnym wszystkim przytomnym. Tego samego zwyczaju przestrzegał, w rozmowie z niewiastami. Jak ze starszemi paniami chętnie rozmawiał, tak unikał lekkich, wystrojonych dam tego świata. Szczególnie nienawidził obmowy i plotkarstwa, również i sam nowin nikomu nie powiadał, ani też nikogo o nie pytał. Był wielkim jałmużnikiem, ale wpierał tylko ubóstwo, a nie swych przyjaciół. Raz cierpiąc ze służbą niedostatek, sprzedał złoty kielich i pieniądze rozdzielił pomiędzy ubóstwo. Kiedy czeladź na to szemrała, rzekł: „Bądźmy ubodzy z ubogimi, którzy nie zawsze mają to, czego chcą.“
Będąc niepospolitym kaznodzieją, sam miewał kazania, aczkolwiek ból głowy wielce mu w tem przeszkadzał. Nie dbał o to, czy uczeni będą go uważali za uczonego, czy też nie; było to mu zarówno, chciał bowiem, aby był rozumianym od każdego. Sam zawsze wprzódy do swego kazania się stosował i przodował wszystkim, tak duchownym, jak świeckim, przykładem w świętobliwości, modlitwie i umartwieniu.
Kiedy się już bardzo zestarzał, prosił Papieża Honoryusza, aby go zwolnił z Biskupstwa. Ale to nic nie pomogło, bo Papież nietylko go nie zwolnił, ale jeszcze rzekł: „Tyś w swem niezdrowiu pożyteczniejszy, aniżeli zdrowi młodzi.“
Stało się, iż Papież Honoryusz umarł, a na jego miejsce obrano naraz aż dwu Papieży; jednego z poręki cesarskiej, Piotra Leona, drugiego prawnie, Innocentego. Hugon był dawniej wielkim przyjacielem Piotra Leona, ale gdy ten trwał w zarozumiałości, pojechał na Synod do Anicyum, i tam radził, aby Leona wyklęto, bo prędzej Kościół nie będzie miał pokoju, póki będzie w nim zwada. Prócz tego radził, aby wyklęto i cesarza Henryka za uwięzienie Papieża Paschalisa i dane zgorszenie przez mieszanie się do rzeczy kościelnych. Klątwy obie nastąpiły, Innocenty otrzymał swą godność, cesarz natomiast stracił cesarstwo i wszystko, co posiadał. Tak więc chorowity Biskup udowodnił, że w sprawach Kościoła świętego nie wiąże go ani przyjaźń, ani strach przed cesarzem.
Skoro w późnej starości zachorował śmiertelnie, ukazał mu się Anioł, odjął pokusę, ale pozostawił zdwojone teraz cierpienia cielesne. Mimo to Hugon nie narzekał, nie szemrał, i na łożu boleści był prawdziwym wzorem pokory. Nigdy się o nic nie rozgniewał, a posługi innej nie cierpiał, tylko od zakonników. Gdy go w chorobie o co strofowano, wtedy bił się w piersi i prosił o odpuszczenie winy. Chciał nawet, aby go biczowano, ale kiedy nikt na starca targnąć się nie śmiał, odmawiał przeto Psalmy, modlitwy, Litanie i co noc 300 pacierzy. W chorobie niczem innem się nie zajmował, jak tylko rzeczami Boskiemi. Nawet już do rzeczy ziemskich stracił pamięć, ale nie do rzeczy Boskich.
Pewnego razu odwiedził go hrabia Gwidon; święty Biskup na przywitanie zgromił hrabiego, że zbyt wielkie zdarł z ubogich podatki. Jak się o tem chory dowiedział, nie