Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrócę już do domu, że nie zobaczę nigdy rodziców i braci, że tutaj zginę. Zapomniałem nawet o pałaszu i płacząc rzewnie, to chodziłem, to znowu stawałem, jak błędny.
Straszne cierpiałem katusze.
I nie znalazłem drogi do domu. Ale na szczęście byli inni, co o mnie myśleli, troskali się i zaniepokojeni mojem zniknięciem, szukali na wszystkie strony. Znaleziono mię wreszcie i zaprowadzono do domu.
Z gorącemi łzami boleści, zanosząc się od płaczu, opowiedziałem matce moje smutne wydarzenie. Przebaczyła mi winę, widząc, że dostatecznie byłem przez przebyte cierpienia za kłamstwo ukarany. — Zdołałem sobie także i to u matki wyprosić, że ta przygoda zostanie tajemnicą przed ojcem. Bo ojciec, chociaż nas bardzo kochał, surowy był dla nas i dotkliwa kara pewnie by mię była za moje przekroczenie nie minęła.
Była to pierwsza, mogę powiedzieć, a podwójna nauka, którą mi życie dało. Najprzód, że są na świecie niedobrzy ludzie, którzy z łatwowierności drugich korzystają, a powtóre, że za złem, którego się dopuścimy, jak cień za słońcem, idzie zawsze kara.
Jako bolesne przypomnienie tej nauki i jedyna pamiątka po ładnym pałasiku został mi ów ordynarny chwast żołnierski, który mię skusił i na złą naprowadził drogę. Ilekroć matka chciała mnie upomnieć lub zawstydzić, pokazała mi go, albo wspomniała o nim, a ja wtedy spuszczałem zawsze oczy ku ziemi.

Adam Bełcikowski.