Strona:PL Świętopełk Czech - Klucze Piotrowe.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jak okrutnie serce męczy
Wciąż zazdrości żar,
O rywalu kiedy dźwięczy,
Że ma talent, dar,
Że słuchaczów mu przybywa,
Bo każdego z nich porywa
Gry mistrzowskiej czar.

Chce go słyszeć. Ten nim zdołał
Gwizdnąć drugi ton,
„Moje klucze! mistrz zawołał,
Zabrał mi je on!“
Gdy się prawdy domacano,
Rywalowi rozkazano
Zwrócić cenny plon.

Klucze mistrz ma, lecz jak trudno
Serca podbić znów;
Jasno bowiem, że tę cudną,
Rzewną pieśń bez słów
Klucze same wszak wydają, —
Usta rolę miechów grają,
Jak chce mieć ten, ów.

Pierzchła sława bezpowrotnie
W nieskończoną dal!
Uciekł z miasta, żył samotnie,
W sercu został żal.
Świst mu stanął w gardle kością,
Aż raz klucze z wielką złością
Cisnął w tonie fal.