Strona:PL Ściskała - Ostatni mnich w Orłowej.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

układać; chudaby to była zgoda. Do wieczora czasu dość.
Zakonnicy radzi nie radzi musieli siadać za stół na miejsca honorowe. Po jednej i drugiej stronie mnichów sadowią się dobrzy znajomi księcia, sam książę naprzeciw mnichów. Przy drugim stole zaś usadowiono łuczników orłowskich, obok nich zasiedli frysztaccy. Reszta musiała zostać na dworze dla braku miejsca.
Jak zakonnicy przewidywali, uczta przedłużała się. Mięsiwa było kilka gatunków, a między jednem daniem a następnem robiono, nie wiedzieć czemu, długie przerwy, wypełniane pijatyką. Znikały dzbany miodu i węgrzyna jeden za drugim. Raczono się obficie. W miarę tego rosło też ożywienie ogólne. Coraz głośniej się robiło. Zaczęło wreć jak w ulu. U niejednego oczy błyszczały jak u żbika, rozmowa, z początku umiarkowana, spokojna, stawała się coraz hałaśliwszą i niezupełnie wolną od niewłaściwych żartów.
Z niepokojem i rosnącą obawą zaczęli mnisi spoglądać na zachowanie się księcia i jego ludzi. To może się nie dobrze skończyć! Nie uszło też uwagi mnichów, że ten lub ów gorączka, co nie umiał trzymać języka za zębami, wykrzykiwał w ogólnej wrzawie, spoglądając w stronę gości: