I powiadałem sobie: Życie to odwaga, dobry karabin, sztuka kierowania statkiem na pełnem morzu i nienawiść człowieka. Och, trzydziestu chwatów, którzyby się porozumieli z sobą i którzyby zwalili przesądy“...
Nie dziwmy się tym sprzecznościom. Ten sam Balzac, który stworzył ewangelicznego Lekarza wiejskiego, powołał do życia piekielnego Vautrina.
Balzac trafił do publiczności ponad głowami krytyki. Istnieje we Francji zajmujące wydawnictwo[1], pokazujące jak wyglądały największe arcydzieła literatury w sądach współczesnych: aż dziw, jak dalece taki np. Ojciec Goriot został niezrozumiany, ile ściągnął na autora małostkowych zarzutów. Ale nawet i później, w dobie jego tryumfu, dzieło Balzaka długo było niedocenione. Powieść uchodziła wciąż za niższy rodzaj twórczości. Tak samo jak Molier nie wszedł do Akademji, bo był tylko komedjopisarzem, tak samo Balzac był dla współczesnych tylko powieściopisarzem. Dopiero od niego datuje ta olbrzymia przewaga, jaką zyskała powieść w literaturze XIX i XX w.
Łatwiej pogodzono się z tym fenomenem,
- ↑ J.-G. Prud’homme: Vingt chefs-d’oeuvre jugés par leurs contemporains.