Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W owej epoce, osiąga Balzac nieco większy porządek w interesach. Ponosi wszystkie ofiary, aby się oczyścić z długów. Żyje sercem. Kocha córkę pani Hańskiej Annę, interesuje się jej małżeństwem, mimo że rady jakie w tej mierze daje pani Ewie (przynosi je świeżo wydana w r. 1933 korespondencja) są dosyć... oryginalne[1]. Na tej rodzinie z wyboru skupia wszystkie swoje uczucia rodzinne, zagoryczone nieporozumieniami z własną matką i siostrą.

  1. Oto, co pisze do pani Hańskiej w chwili gdy, jak się zdaje, miała do wyboru między hr. Jerzym Mniszchem, a jakimś magnatem śląskim:
    „To słowo Anny cudzoziemiec martwi mnie. Jeżeli kocha hrabiego Jerzego, wybornie; ale wracam do moich poglądów i powiadam ci, że dopóki będzie trwał obecny system, przewiduję dla Polski same nieszczęścia. Chcą was zniszczyć za wszelką cenę. Wyjść za Polaka pełnego talentów, patrjotyzmu i odwagi, to kupić sobie chlubne nieszczęście i ściągnąć na siebie piorun; to znaczy kusić denuncjację, to pewna katastrofa. Wyjść za Polaka niezdarę, to znaczy strwonić majątek. Bez jakiejś rewolucji, niemożliwej lub nieprawdopodobnej, Kościuszko powiedział prorocze słowo: Finis Poloniae! Mówiłem to wszystko hrabiemu, namawiając go, aby ocalił majątek, przenosząc go zagranicę i obierając sobie inną ojczyznę. Im dalej się posuwamy, tem bardziej ta rada jest wskazana. Za dziesięć lat, mapa Europy zmieni się z przyczyny Wschodu, Polska stanie się prowincją pruską, brzegi Renu będą francuskie, a morze Czarne będzie morzem rosyjskiem. Zostać prusakami, to wasza najpiękniejsza szansa.
    „Zmienić to mogłaby jedynie rewolucja rosyjska,