Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na razie, wtajemniczała go w kulisy Cesarstwa, które znała na wylot. Kobieta, która znała Napoleona młodzieńcem! Kobieta, która odtrąciła zaloty Cesarza, o którą Napoleon był zazdrosny, o której łaski rywalizował nieszczęśliwie z Metternichem, cóż za żywa karta historji! „Jest dla mnie niby błogosławiony, któryby usiadł koło mnie, spędziwszy żywot w niebie w pobliżu Boga“, pisał o niej Balzac.
Ale, obok karty historji, była i prawdziwa kobieta. Znów kobieta „trzydziestoletnia“, którą sportretował potrosze jako panią d’Aiglemont w powieści pod tym tytułem. A syn jej, Napoleon d’Abrantès, pozował znowuż Balzakowi do owych świetnych rozbitków Cesarstwa, którzy szalonem i hulaszczem życiem zakładali swój protest przeciw skarlałej epoce.
Kiedy się przegląda bibliografję Balzaka z owej doby, ma się wrażenie, że on — przy pozornem rozproszeniu — bezwiednie gromadzi cegły do gmachu, który zacznie niebawem budować. Wszystko go interesuje: strój, moda, polityka, obyczaje, medycyna, salony. Takie tytuły jak „Fizjologja cygara“, albo „Studjum obyczajów zapomocą rękawiczek“ przypominają pasję teoryj, jaką odziedziczył