Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w sferę ducha. Wierne oddanie kochającej kobiety dodaje mu sił w tych niewdzięcznych trudach, i więcej jeszcze w katastrofie, która miała niebawem nastąpić. Prysły złudzenia, ukazała się naga rzeczywistość. Co innego drukarnię (później) opisać, co innego drukarnię prowadzić. Kljenci stronili od zakładu w którym panował nieład, a którego właściciel, niecierpliwy i zadumany, najwyraźniej myślał o czem innem. Robót nie było. Ot, trochę wydawnictw z młodej literatury. Ale cóż za rola dla Balzaka, który już zakosztował upojeń autorstwa, być drukarzem, drukującym młode sławy, wyłaniające się na horyzoncie romantycznej literatury!
Interesy szły coraz gorzej. Weksel gonił za wekslem, komornik był coraz częstszym gościem; adwokaci, lichwiarze, cały ów świat który — bodaj ponad właściwą proporcję — tyle miał zająć miejsca w Komedji ludzkiej, bo tyle go zajmował w egzystencji Balzaka...
Przemysłowiec nasz brnie coraz głębiej. Typowa psychologja bankruta, którą później miał opisać tak przenikliwie w Cezarze Birotteau. Byle odwlec straszliwą chwilę! Aby naprawić jedną klęskę, pakuje się w drugą. Znów nowy pomysł, w który wie-