Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanę koniem w maneżu, który obchodzi swój krąg czterdzieści razy na godzinę, je, pije i śpi o porach oznaczonych zgóry. I nazywają życiem to machinalne kręcenie się w kółko, ten wiekuisty kołowrót tych samych rzeczy!“
Później, kiedy Balzac zostanie wielkim pisarzem, wówczas, cały oddany swemu dziełu, sam sobie nałoży regularny aż do pedantyzmu tryb życia: będzie jadł, pił i spał o oznaczonej godzinie, robił co dnia jedno i to samo, siedział przy biurku i pisał. Tak oto przeciwległe krańce spotykają się czasem, przynajmniej pozornie...
„Gdybyż jeszcze — zwierza się dalej siostrze — ktoś rzucił jakiś urok na moje bezbarwne istnienie! Niema kwiatów w mojem życiu, a to jest przecież pora, w której one kwitną! Na co majątek i rozkosze, kiedy młodość minie? Naco kostjum aktora, kiedy się już nie ma ról? Starzec, to jest człowiek, który jest po obiedzie i który przygląda się jak jedzą inni; a ja jestem młody, talerz mój jest próżny i jestem głodny! Lauro, Lauro, moje dwa jedyne i olbrzymie pragnienia, — być sławnym i być kochanym, — czy nasycą się kiedy?“...
W tem przykrem położeniu młody Hono-