Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i nad wszelkie słowo śmieszny dla samego siebie. Tak długo, tak bez miary długo trwały te minuty, w których ciągu pani Sabcia usiłowała flirtować w sposób posuchowski!... Zrywała się w nim wściekłość, żeby pożegnać tę damę i iść przynajmniej w gwarne ulice, — nie dręczyć się błazeństwem udanej grzeczności. Być może zresztą, że oczekiwanie nie trwało tak długo, że tylko wydawało się tak nieskończonem... Wbiegały do tego pokoju, zagraconego rozmaitemi kanapkami i abażurami, to takie, to owakie panny, panie, kawalerowie po ukończeniu wieczerzy... Nienaski ulegał raz wraz przedstawieniu, wszczynał owe banalne rozmowy, których pierwsze słowa składają się zazwyczaj z przypadkowych narzuconych nonsensów... Zauważył tylko z niejaką pociechą i prawie z rozczuleniem, że każda z wchodzących panien albo poszukiwała »Genezis z ducha« Juliusza Słowackiego, albo ją odnosiła i podawała innej. Książka ta wciąż krążyła z rąk do rąk, a jej tytuł był na ustach wszystkich. Widząc, jaki jest poziom kulturalny tych osób, tak wesołych i na pozór lekkomyślnych, Ryszard nastrajał się na ton odpowiedni. Lecz pani Topolewska, której zwierzył się ze swem namaszczeniem, wyjaśniła mu tajemnicę powodzenia »Genezis z ducha«, wskazawszy na ponsowy grzbiet oprawy tej książki. Rzecz była mniej podniosła i skomplikowana. Poprostu panny i mężatki czerwieniły swe wargi, pocierając je grzbietem oprawy tej książki, i stąd tak wielka była w tym pensyonacie jej wziętość. Natomiast pani Sabina rozanielała się coraz bardziej. Wzrok jej omdlewał, a wskazujący paluszek, uroczo wygięty, raz wraz spoczywał na zaróżowionym policzku...
Wtem zwolna, w towarzystwie kilku panien i młodych ludzi weszła panna Xenia. Zdawała się nie dostrzegać nowego gościa. Po chwili dopiero, niby przypadkiem rozejrzawszy się w saloniku, powitała go skinieniem głowy. Zaraz też wszczęła ożywioną rozmowę z brunetem pięknej powierzchowności, wytwornie ku niej pochylonym, z szeptami nadobnymi. Włosy tego młodzieńca o atłasowym połysku były zaczesane na bok i tworzyły świetny kontrast z jego bladą twarzą, jakby wyrzeźbioną z białego marmuru. Nienaski, patrząc na tamtę parę, czuł nędzę swej powierzchowności