Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lece podły i że tyle wokoło »świństwa«. Te zmartwienia doprowadzały go do bezwzględnego spicia się jarzębinówką. Po pijanemu wymieniał potworności, które znakomicie spostrzegał, i zjadliwie na nie piorunował. Dyrektor Henio był złośliwy, dowcipny, oczytany, a z cicha pęk. Czasem po długiej i milczącej robocie w brydżu płatnął temu lub owemu z partnerów coś takiego, że potem w ciągu tygodnia pani Sabina miała utrapienie z odrabianiem następstw. On sam nic sobie z występku nie robił. Co najwięcej oświadczał ironicznie, iż się »omylił«. Po takiem ujawnieniu »zasady« wracał do swej stałej roli brata łaty, pogrążał się w grę milczącą, skupioną i osłoniętą szyderczym uśmieszkiem. O dom, jego chwałę i blask odpowiedni dyrektor mało się troszczył. Lubił mieć wszystko w formie i na stopie studenckiej i to studenckiej po rosyjsku. Kanapa wygnieciona, łóżko nieposłane, śmieci w kątach, dużo popiołu i niedopałków na serwecie, szklanki niemyte, służąca nieopłacona, równie jak mieszkanie, rzeźnik i piekarz. O długach swych ten finansista mawiał, że one są wprost nie do pokrycia i że stały się złem koniecznem, podobnie, jak krótka i bardzo stara kołdra studencka, którą się okrywał. Naciągnąć ją na głowę, — nogi wylezą, — okryć nogi, — w ramiona zimno. Lecz bez kołdry, równie jak bez długów, jakże »przepędzić« to życie? Dyrektora filii lubili wszyscy w mieście i okolicy, choć nikt nie wiedzał dokładnie, za co. Być może, iż miłowali w nim ciepło własnych przywar. Nie mniejszą sympatyą cieszyła się pani Topolewska. Była to osoba przedziwnie ruchliwa, zawsze czynna, interesująca się wszystkiem i to zarówno na najszerszej, jak i na najciaśniejszej arenie: polityką, o ile ta się ujawniała w gazetach, dochodzących aż do Posuchy, rzeczami społecznemi, sprawami artyzmu, literatury, mody, najbardziej pikantnemi anegdotami, no i, rzecz zrozumiała, plotkami najbardziej sensacyjnemi. Świat i wszystko, co na nim jest, pani Sabina dzieliła z niebywałym entuzyazmem na dwie części, na to, co śliczne i na to, co paskudne. Miała nadto nadzwyczajny talent do przeplatania, jakby przetasowywania objektów swej uwagi i zachwytu, oraz wieczystej relacyi, a więc: wieści z zakresu sztuki — plotkami, spraw społecznych — anegdotami, — polityki — modą, — i tak bez końca. Pani Sabina