Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym bełkotem niemowy o najistotniejszej wiedzy wewnętrznej. To też nie w słowach wylewało się zrozumienie tych rzeczy, lecz w czynach. Ryś nie był ani mówcą, ani pisarzem. Jeżeli zbudował jakieś wypracowanie na umówioną godzinę zebrania, było to ukute, wymęczone, skompilowane i niezdarne. Nadto, do wywodów pościąganych ze źródeł doczepiał zawsze coś swego, co pasowało, jak osioł do karocy. Podobnie było z improwizowanemi mowami, a nawet w dysputach. To też po upływie pewnego czasu Nienaski począł działać raczej, niż pisać. Wszystkie te przeżycia miały swe przyczyny w końskiem zaiste zdrowiu. »Rysiek« nigdy nie chorował. Przez cały ciąg pobytu w gimnazyum nie zapadł nawet na katar. Nie opuścił też ani jednej lekcyi z powodu niezdrowia. Dwie kilkodniowe noty w dzienniku, świadczące o nieobecności w szkole, wynikły wskutek zgonu ojca, — później matki. Ryś źle jadał i bardzo niewygodne miał posłanie. Ale im mniej jadł, tem większy, oczywiście, miał apetyt, a nędza siennika i kołdry wpływała na coraz tęższy sen i coraz czerstwiejsze zdrowie. Bieda nie zdzierała go wcale, lecz raczej szła na dobre. Gdy w podeszwach butów powycierały się najbardziej prawidłowe elipsoidy, a doskonale okrągłe kule śniegowe podczas korepetycyjnych przemarszów wbijały się pomiędzy dwie warstwy rzemienia, nie mając czasu na ekstyrpacyę tych intruzów, szedł nad poziomem, jakby na gwoździach wyniosłości. Siedział na lekcyi w mokrych skarpetkach, lecz szkody na zdrowiu nie ponosił. Zawsze w rozpiętej szyneli, karygodnie powiewając połami munduru, z oczyma błyszczącemi, jak gwiazdy, z uśmiechem na wargach i rumieńcem na policzku obnosił w tłumie miasta radosne świadectwo swej siły.
Już na parę lat przed wystąpieniem Ryszarda na arenie, gdzie się ścierały gimnazyalne »światopoglądy« i »przekonania« — istniało w Warszawie pewnego rodzaju towarzystwo, a raczej spisek, którego jednem z najgłówniejszych zadań było urabianie młodzieży, kończącej studya szkolne. Założycielem, a przynajmniej jednym z głównych inicyatorów tej społeczności był, powiedzmy, pewien młody lekarz. Nazywał się Bronisław Ustański, w skróceniu, od początkowych liter imienia i nazwiska powszechnie zwany Bru-