Strona:Pójdźmy za nim (Sienkiewicz).djvu/008

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stawiania im żagla tak, by łódź popychały. Prócz tego, cenił szerokie ramiona, które posiadał, zdrowy żołądek, który posiadał, i piękną rzymską głowę o orlim profilu i potężnych szczękach, którą posiadał. Był też pewny, że z tem można jakoś przejść przez życie.
Nie należąc do szkoły sceptyków, był życiowym sceptykiem, ale zarazem hedonikiem[1], chociaż wiedział, że rozkosz nie jest szczęściem. Prawdziwej nauki Epikura[2] nie znał, skutkiem czego sam poczytywał się za epikurejczyka. Wogóle na filozofję patrzał, jak na umysłową szermierkę, równie dobrą jak ta, której uczyli laniści. Gdy go rozprawy znudziły, szedł do cyrku patrzeć na krew.
W bogów nie wierzył, tak samo jak w cnotę, prawdę i szczęście. Wierzył tylko we wróżby i miał swoje przesądy, a oprócz tego tajemnicze wiary Wschodu budziły jego ciekawość. Dla niewolników był dobrym panem, o ile chwilowa nuda nie przywodziła go do okrucieństwa. Mniemał, że życie jest wielką amforą[3], którą im lepszy gatunek wina wypełnia, tem jest cenniejszą, więc starał się swoją wypełnić jak najlepszem. Nie kochał nikogo, ale lubił wiele rzeczy, między innemi zaś własną orlą

  1. Hedonik (z greck.) — wyznawca hedonizmu, t. j. filozofji, uznającej rozkosz za najwyższe dobro moralne;
  2. Epikur (341—270 przed Chr.) — filozof grecki, który uczył, że dążeniem człowieka jest rozkosz, uważał jednak, że rozkosz duchowa jest wyższa od fizycznej, największe zaś dobro życia — to przyjaźń;
  3. amfora (z greck.) — dzban z dwoma uszkami.