Strona:Ostoja - Szkice i obrazki.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cząt. Przechodząc z wiadrem wody, obleje pierwszą z brzegu od stóp do głowy, albo ciśnie w plecy jabłkiem czy ogórkiem, a Nastce to już nigdy przez wioskę spokojnie przejść nie pozwolił: w braku wody i ogórków, ciskał jej w plecy kamieniem, albo choć garścią piasku. Ludzie wnioskowali z tego, że ją lubi; wzruszał ramionami obojętnie; spotkawszy jednak na drodze, zabierał na wóz, czasami pomógł wody wyciągnąć ze studni, albo krowę zapędzić w podwórko; lubił patrzać na jej szerokie ramiona, na zdrową rumianą twarz; widział, że robotnica z niej dobra, przytem spokojna, wesoła. Jeżeli całą gromadą wychodzili na siano, zawsze wołał ją do siebie, gdyż obok niej lżej było pracować, tak się uwijała, tak zręcznie brała się do wszelkiej roboty, a Franek sam był robotnik wytrwały i przedewszystkiem cenił pracowitość.
— Ty sobie niczego dziewka, mówił raz do niej, gdy nieśli razem ceber ziela dla krowy.
— Eh, niby to prawda!
— Wiadomo, że prawda.
— W wiosce jest wiele ładniejszych!
— Ty dla mnie jakby najładniejsza!
— Każden z was tak gada! a jak przyjdzie co do czego, to biedną, choćby najładniejszą, rzuci dla bogatej. Mularz nieraz już mówił, że jestem najładniejszą, a z twoją siostrą chce żenić się...
— Insza rzecz chwalić, a insza żenić się, odpowiadał markotny na wspomnienie mularz. A ty jeżeli będziesz z nitn przystawać i słuchać co on gada, to tak oberwiesz odemnie, że swoich nie poznasz. Ja tam o niego nie dbam, ale mnie złość, że wszystkie za nim głowę tracicie, choć ty jedna nie bądź głupia!
— Eh, ja nietaka!
— To i dobrze; choć ty jedna miej rozum.
Nieraz już przemawiał do niej w ten sposób; odejdzie i zapomni o czem mówił; a słowa jego coraz głębiej zapa-