Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
101

dzielnie ze sztukami Szekspira, miał on zaznać do pewnego stopnia nieśmiertelności.

,,Imię twe zyszcze nieśmiertelną siłę,
Choć mnie dla świata nikt już nie obudzi;
Dla mnie li ziemia wspólną da mogiłę,
Ty zasię spoczniesz na widoku ludzi.
Nagrobkiem twoim będzie pieśń ma wzniosła;
Ród niedzisiejszy powtarza jej hasła;
Cześć twa na ludzkich językach wyrosła;
Póki ostatnia iskra tchu nie zgasła.
Tak już na wieki — potęgą mej pieśni —
Imię się twoje z ludzkim tchem zrówieśni“[1].

Niezliczone są też w sonetach aluzje do władzy, jaką Willie Hughes miał nad widzami — „gapiami“ jak ich Szekspir nazywa.
Pewnego razu wydało mi się, że naprawdę znalazłem Willie Hughesa w literaturze z doby Elżbietańskiej. W niezmiernie obrazowym opisie ostatnich dni wielkiego hrabiego Essexu, jego kapelan, Tomasz Knell, opowiada, że w noc przedśmiertną hrabia wezwał „Williama Hewesa“, nadwornego swojego muzyka, i kazał mu grać i śpiewać. „Zagraj mi na lutni pieśń moją, Willu Hewesie, a zaśpiewam ją dla siebie“. I uczynił to radośnie, nie jak wyjący łabędź, wpatrzony wciąż jeszcze w ziemię, opłakuje swój koniec, ale jak słodki skowronek, wznosząc oczy i ręce do Boga, i z tą pieśnią wzlatując ku kryształowym stropom, aż, z nieznużoną wciąż krtanią dotarł do najwyższego szczytu niebios.

Chłopcem tym, który przygrywał na lutni kona-

  1. Przekł. J. Kasprowicza.