kobiecie tej całkiem niedostępną. Możnaby mniemać, że w kilku tych wyrzeczonych wyrazach mieściło się wszystko, czego wysłowić nie umiała: przebaczenie, zapomnienie, błogosławieństwo ...
O robotę nie było mu trudno. Szedł do Chlewińskiego, a ten przebaczał mu wszystko. Zamożny majster widoczną słabość miał do tego ładnego chłopca i doskonałego robotnika.
Słabość dla Michałka miała też pani majstrowa, i dzielili ją wszyscy prawie, którzy go znali. W dobrych tygodniach swoich pracowity aż do niezmordowanej gorliwości, grzecznym był, usłużnym i tak wesołym, że go znajomi figlarzem i szałaputem nazywali. Na imieninach i chrzcinach różnych tańczył zgrabnie i niezmordowanie, jak nikt inny; kiedy w zapusty u którego z panów cechowych poprzebierani mieszczanie przedstawiali historyą króla Heroda, on przebierał się za dyabła i skokami, a także dowcipami swemi, śmieszył aż do kolek w bokach całe towarzystwo. A ileżto u Chlewińskich bywało uciechy i śmiechów z tych glinianych kotów i kogutków, które dla panny Zofii lepił i tak ślicznie malował, że wyglądały jak żywe! Grał także na harmonijce i śpiewał różne pieśni, silnym i czystym barytonem. Wogóle, dla mie-
Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/200
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.