Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy na pierwszą?
— A któraż teraz godzina?
— Jest już, jak mi się zdaje, około dwunastej.
— Jak mi się zdaje... — z przekąsem powtórzyła; — coto za fatalne przyzwyczajenie kobiece, nie wiedzieć nigdy napewno, która godzina. Dlatego też, wszystko u kobiet Bóg wie pojakiemu idzie, a mężczyźni gardzą niemi i pomiatają...
Że w tej chwili samo niebo pomiatało nami, była to rzecz pewna. Wicher odrzucił mię o kilka kroków od towarzyszki mojej, aż pod ścianę kamienicy, nią zaś szamotał tak, że zdawało się, iż już już na klęczki upadnie. Dla utrzymania przecież równowagi, rozpostarła ramiona, okręciła się parę razy na miejscu i znowu mocno na nogach stanęła.
— Przeklęty huragan, — mruknęła, — spóźnię się na lekcyą...
— Czyto będzie dziś pierwsza lekcya? — powtórzyłam zapytanie moje.
— At! jak można o takie rzeczy pytać? Sama pani mówiłaś, że już dwunasta. Cóż to? czyto ja pasorzytem jestem, żebym miała do południa z założonemi rękoma siedzieć. Od ósmej jestem na mieście. Idę na czwartą zkolei lekcyą.