Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak mu szkoda dni minionych,
Gdy nie wiedział co to grzechy
Gdy na licach miał rumieńce,
A na ustach miał uśmiechy.

Dziś pożółkła twarz doktora
Jak pergamin zdala świeci,
Dziś postacią jego chmurną
Straszą matki małe dzieci.

Błogi uśmiech, gość nieznany,
Od lat wielu mistrza mija,
A tam w sercu jadem kipi
Nieustannych zgryzot żmija.

Próżno mędrzec zabaw szuka,
Próżno huczne uczty sprawia,
Jego smutnej, nędznej doli
Żadna z uciech nie poprawia.

Najbiedniejszy kmiotek sioła,
Co w lepiance mieszka lichej,
Ma po pracy noc spokojną,
Ma wśród blizkich wieczór cichy.

Li on jeden dniem i nocą
Cierpi męki ponad siły,