Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiedziała o wszystkiem, co się w domu dzieje? Tać to do mnie należy!
Twardowski jął się uśmiechać znowu tak, jak się prawie zawsze uśmiechał, kiedy komu radę dawał.
— Weź i zjedz rano o świcie kwiatek, który się zowie trepka Matki Boskiej, popij go trzema haustami wody deszczowej, zbieranej o północku, a o wszystkiem, o czem tylko wiedzieć zażądasz, będziesz natychmiast wiedziała.
Kobieta, złapawszy radę w ucho, jak oparzona pobiegła do domu.
— A zatem — odezwał się Twardowski — dość już tych rad, wy zaś, reszta, ruszajcie także do domu; nie mam więcej czasu.
Mimo tego wezwania, ciżba, zalegająca izbę, nie ruszała się, a mnóstwo naciskało jeszcze. Próżno mistrz rozkazywał i groził: każdy innym głosem, każdy inszem zaklęciem prosił, błagał, aby choć jemu jednemu poradził, dopomógł. Mieszały się głosy dziwaczne, wyciągały ręce, posuwały najrozmaitsze postacie; aż widząc, że temu końca nie będzie, mistrz obejrzał się i, spotkawszy w kącie starą wytartą miotłę, zawołał do niej, aby wszystkich precz wypędziła i drzwi za nimi zaryglowała.
Posłuszna, wnet ruszyła się, stanęła wystrzępiona już staruszka, i nuż w lewo i w prawo krę-