Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wyciąga się jak może, zdało mu się, jakby śród burzy i grzmotów słyszał kilka razy za sobą śmiech przeraźliwy, przerażający śmiech, jakiego usta ludzkie nigdy nie wydały.
Pytał się siebie:
— Co to być może? co to być może? Może sowa huczała, może puszczyk tak śpiewał, może wiatr tak świstał...
Lecz w duszy wiedział, że nie tak huczy sowa, nie tak puszczyk śpiewa i nie tak wiatr świszcze. Tęskny pędził dalej do domu.