Podróżny, przejeżdżający koleją żelazną przez W. Ks. Poznańskie, niewiele wyniesie wrażeń z tego kraju. Wiosną jeszcze lub w początkach lata, kiedy po obu stronach toru szumią falujące łany żyta i pszenicy, ciągną się nieprzejrzane pole burych buraków cukrowych, młodych kartofli lub gąszcze rosłej kukurydzy, a zdala śmieją się w słońcu wioski wśród bujnej zieleni lub białego kwiecia drzew owocowych, krajobraz jest zajmujący i sympatyczny. Jesienią jednak, zimą lub wczesną wiosną, gdy pociąg sunie wśród rozległych nagich ściernisk, długich smug czarnej, świeżo zaoranej roli, płaszczyzn, pokrytych śniegiem lub zaledwie
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/60/Page168-Opis_ziem_zamieszkanych_przez_Polak%C3%B3w_1.jpg/450px-Page168-Opis_ziem_zamieszkanych_przez_Polak%C3%B3w_1.jpg)
odrastającą od ziemi oziminą, widok nuży swą jednostajnością. Mija mila za milą, godzina za godziną, a na tej płaszczyźnie niema prawie nic, coby zwracało na siebie szczególną uwagę. Chwilami tylko zaczerni się na widnokręgu niebieskawy grzebień odległego lasu, tu i owdzie zabłyszczy ołowiana powierzchnia małego jeziora, przesunie się przed oczami grupa niskich nagich pagórków, zarysuje się sylwetka mieściny. Szara równina, szare chaty, szare niebo — szara jednostajność. Tylko na małej przestrzeni, na drodze z Bydgoszczy do Nakła, krajobraz różni się od innych. Po jednej stronie, północnej, wznoszą się tuż nad torem, na kilkadzie-