Strona:Omyłka.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lając się w fotelu. — Nie zapomnę jej, choćbym żył miljon lat.
Pan Dobrzański wydał głos, środkujący między śmiechem a kaszlaniem. Kasjer spojrzał na niego z pod oka i w znaczący sposób ruszył brwiami.
— Cóż to było? — pochwyciła mama.
— Opowiem państwu, bo to, co mi się trafiło, wygląda na wyjątek z historji Rinaldiniego[1]. Nadzwyczajne wypadki — i tragiczne... Bardzo tragiczne!...
Poprawił się na fotelu, odchrząknął i mówił:
— Otóż przekonałem się na swoje własne oczy, że nasz pustelnik, ten z za olszyny, jest rzeczywistym szpiegiem... I to bardzo niebezpiecznym.
Pan Dobrzański podniósł się z krzesła, ale Władek mrugnął na niego.
— Z ukrycia — ciągnął pan kasjer — widziałem, jak do jego chaty wstępował oficer z kilku żołnierzami i długo z nim rozmawiał. Ale to nic. Widziałem go bowiem drugi raz, jak, dobrze po północy, wracał z miasta. Byłem pewny, że znowu chodził porozumiewać się z wojskiem...
— Wojska już nie było — wtrącił gniewnie nauczyciel.
Lecz mama spojrzała, i umilkł.

— Nie jestem obowiązany wiedzieć o tem, czy wojsko było lub nie — odparł kasjer rozdrażnionym tonem. — Dla mnie wystarcza, żem widział

  1. «Rinaldo Rinaldini, wódz zbójców» — słynny romans rozbójniczy (wyd. r. 1797), napisany przez autora niemieckiego, Chr. A. Vulpiusa.