Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

WIZYTY



Puszczając z dymów papierosa kółka,
Czekam co wleci w mojej duszy wrota,
Czy ptak radości z piórkami ze złota,
Czy smutku czarna, żałobna jaskółka.

Smutek i radość wąska dzieli miedza
I wszystko wpływa na jakość nastroju:
Pogoda, pióro, powietrze w pokoju,
Ale najbardziej to, kto mię odwiedza.

Bo człowiek w sobie ma fluid tajemny,
Który wszystkiemu wokół się udziela.
Jeden jest jasny jak uśmiech wesela,
A drugi jako noc bezsenna ciemny.

Gdy grafomanka starsza przerwie ciszę,
Czytając wiersze swoje dla pokuty,
Staję się smutny i dzień mam popsuty
I coś o śmierci napewno napiszę.

Lecz gdy odwiedzi mię w szczęśliwy ranek
Młodość z jasnemi jak niebo oczyma,
We wierszu moim jest cudowna zima:
Sanna i panna i dzwonienie sanek.