Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   81   —

Jeżeli przejdziesz drzwi wchodowe prowadzące do katedry edynburskiej, i skierujesz kroki swoje na prawo, znajdziesz się wtedy w innym zupełnie świecie. Miałeś bo dotąd na tej High-street, domy stare i pleśnią czasów pokryte, obcowałeś z gmachami niebotycznymi, które były nieledwie negacyą wszelkiej architektury, oko twoje niespokojnie łamało się po krzywych linjach dziwacznych budowli i strudzone nie wiedziało doprawdy na czem spocząć, a tu tymczasem na obszernym i powietrznym placu, ukazuje ci się gmach nowoczesny, z poszanowaniem wszelkich przepisów prawidłowej budowniczej sztuki postawiony, ciągnący ku sobie symetryą i harmonją, przebijającemi się w każdym łuku nad oknem, w każdej kolumnie podpierającej dach. To gmach dawnego parlamentu, kiedy Szkocya miała odrębny rząd, a dziś najwyższe siedlisko Temidy. Gmach ten, jest tu zjawiskiem tak niezwykłem, że wyjść z podziwienia nie możesz, ale godzisz się z nim zupełnie, kiedy ci przewodnik powiada, że powstał on w początkach dopiero tego wieku. Tak jest, kiedyś w dawnych czasach stały tu budowle niemal tak stare, jak po drugiej stronie katedry, ale los nie był dla nich równie fortunnym. Przyszedł ogień, który oszczędził tamte, i poszły z dymem mury, pamiętające czasy Edwardów i śmiertelnych zapasów z Anglikami. Na miej-