Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   300   —

Co powiedzieć o górach Trosachu? Że są romantyczne i piękne — ale te oklepane frazesa w zupełności tu nie wystarczają. Więc nie chcąc się nimi posługiwać, powiemy tylko, że charakter tych gór jest miękki, poetyczny, spokojny, że nie dają one tak groźnych widoków, jak Szwajcarya lub Tatry, że przecież niemniej od Tatr i Szwajcaryi, zasługują na dokładne zwiedzenie. Jest tu bowiem coś takiego, co z żadnemi górami na świecie wspólnego niema, coś, co się opisać i odmalować nie da, ale pod wpływem czego jest każdy, kto tu przychodzi, i pod wpływem czego, chciałby każdy jak najdłużej pozostawać.
Kiedy się patrzy z brzegów Loch-Katrine’u na te góry, to się zdaleka zdaje, że stanowią one zbitą masę, i że wędrować po nich i wśród nich, może tylko pieszy podróżny z okutym żelazem kijem w ręku i tłomoczkiem na plecach. Tak jednak nie jest, samym bowiem ich środkiem, wije się wygodna bita droga, po której mkniemy właśnie w wesołem i licznem towarzystwie, przypatrując się kolejnym pięknościom natury, jakie co chwila odkrywają się przed naszemi oczami. A tych piękności natury jest tu tyle, że doprawdy najchciwsze oczy, nasycić się niemi mogą, szczęściem zatem, że droga nasza ciągnie się tylko jedną angielską milę, inaczej