Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   249   —

Ale podczas gdy on tak pracuje, dzieci jego, które Bóg powołał do swojej chwały, — śpią w miejscu opromienionem poezyi blaskami, objęli w posiadanie swoje, jedynie piękny, jedynie poetyczny tu punkt. Niedaleko katedry, ziemia płaska i jednostajna aż do znudzenia, jednym kawałkiem falisto podnosi się do góry, strzela ku niebu, równając się z górnemi oknami świątyni. Otóż ten jej kawałek, żywi ofiarowali umarłym, jak gdyby czując, że skoro całe ich życie spłynęło w prozie, należy im się choć po śmierci kilka poetycznych promieni. Bo rzeczywiście, to miejsce jest prawdziwie poetycznem, a widok jaki się ztąd roztacza do piękniejszych bezsprzecznie należy.
Nigdy, powtarzam, nie zapomnę wrażenia, jakiego tu raz doznałem. Zwiedziwszy wszystkie osobliwości Glazgowa, przybyłem tu nad wieczorem i dostawszy się na cmentarny pagórek, zmęczony usiadłem na mogile. Spojrzałem. Przedemną piętrzyły się brzydkie, jak wszystko tu wogóle, z wyjątkiem tego jedynego miejsca, posągi, podemną w ciszy układało do snu głowę, wielkie, posępne i czarne miasto, na to miasto patrzył z wysokiej kolumny tuż przy mnie ponury i zimny Knox, a nad tem wszystkiem, ponad gęstą kołdrą mgły i dymu, nieśmiało kołysał się księżyc. Było to niezawodnie piękne ale i zimne zarazem, siedziałem jak przykuty