Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   232   —

jak nasz pomiędzy Warszawą a Piotrkowem. Jak gdyby dla przygotowania cię do tego, że po porzuceniu wspaniałego nad wszelki opis Edynburga, przedstawi ci się brzydki nad wszelkie wyobrażenie Glazgów, piękne widoki natury urywają się niemal zaraz za Górą Zamkową stolicy, i nigdzie już nie przypominają tego, coś w stolicy w niemym zachwycie oglądał.
Powiadam: brzydki nad wszelkie wyobrażenie Glazgow. Winienem czytelnikowi bliżej wyjaśnić te słowa.
Proszę więc z sobą na przechadzkę po tem mieście.
Przybywamy do Queen-street Station, olbrzymiej halli ze szkła i żelaza, stojącej w samym środku Glazgowa, na brzegu George-square i Dundas-street. Stacya wielka, pełna ruchu i życia, przypomina dworce londyńskie. Wszędzie tu wre, wszędzie kipi. Dziesiątki pociągów świszcząc przeraźliwie, poruszają się tu swobodnie pod szklanym dachem, tysiące ludzi biegają w najprzeróżniejszych kierunkach; krzyku i hałasu jaki tu panuje, nikt, kto nie widział stolicy Anglii, wyobrazić sobie nawet nie może. Po względnym spokoju, jaki pozostawiłeś w Edynburgu, gorączka ta, uderza cię nieprzyjemnie, ale godzisz się z nią w zupełności, jesteś bowiem w mieście, które choć stolicą Szkocyi nie jest, ma przecież przeszło trzy razy więcej od