Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   213   —

w dali długą linję, pionowo wpuszczoną w wodę, poznajemy że ta linja, to przystań, do której przybijają okręta, zbyt głęboko wrzynające się w morze, aby mogły podpływać pod sam brzeg; jesteśmy w St. Andrews.
Spoglądam na mapę i widzę, że St. Andrews leży na północnym skraju małego półwyspu, oblanego od południa wodami Forthy, a od północy rzeką Tay. Zaglądam do historyi i czytam, że choć początek tego miasta ginie w mrokach niepewności, wątpliwości jednak nie ulega, że istniało już ono w X wieku, i jest jednem z najstarszych w całej Szkocyi. Do czasów nowszych, nie było ono głośnem na widowni świata, dopiero krwawa reformacya religijna, wycisnęła na niem swoje piętno. Tu to wtedy zginął za swoje przekonania religijne, Jerzy Wishart i grono innych szlachetnych synów Szkocyi, tu zamordowany został w zapale walki, w roku 1546 kardynał Beaton. A gdy słynny John Knox potrzebował silniejszego niż w Edynburgu oparcia dla swojego religijnego nowatorstwa, tu obrał miejsce na swoje zamieszkanie, i ztąd wśród oklasków sfanatyzowanych tłumów, ciskał grom po gromie na głowę papiestwa i katolicyzmu. A jeżeli dodamy do tego, że w St. Andrews istnieje od niepamiętnych czasów stary uniwersytet, jeden z najstarszych na całej północy Europy, a w samem mieście wspaniałe