Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

i Dumasa. Być może, — ale damy wielkiego świata kryją się po buduarach swoich pałaców wiejskich, a wpośród zwyczajnych śmiertelników, postępu w tym względzie wcale nie widać. „I do not understand“ (nie rozumiem) jest więc w świecie, w którym się w Anglii cudzoziemiec ciągle obraca, po dawnemu zdawkową monetą, chyba, że się przeskoczy szybko baryery rozdzielające high life (wyższy świat) od niższego tłumu, i w atmosferze przesiąkłej piżmem i paryskich perfum wonią, zacznie rozmowę o... nudach życia, gdy się go nie chce zapełnić poważną nauką i pracą. Ale tych baryer, bawiąc po tamtej stronie kanału, nie przekroczyłem ja ani na jedną chwilę.
Ale oto pociąg ma ruszyć do Londynu. Szczęśliwszy od moich współtowarzyszów morskiej podróży, zapytuję po angielsku pierwszego lepszego urzędnika, w którą stronę udać mi się z budynku celnego wypada, ten mi wskazuje szereg wagonów i przeznaczoną do mojego użytku second class (klasę drugą); rozsiadam się w wygodnem coupé, szerszem i widniejszem daleko od europejskiego, a wkrótce potem turkot kół i świst pary mówi mi, że się oddalam od Tamizy i brzegów morza.
Kto raz siedział w pociągu kolei angielskiej, ten wie z własnego doświadczenia, z jakim pośpiechem prują one przestrzenie. Istotnie, kiedy