Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   174   —

stwa, ciągnące się od tych dwóch rzek do granicy Anglii, podobnie bowiem, jak znaczna część tego ostatniego kraju, są one płaskie i bezleśne, gdzieniegdzie tylko urozmaicone niewielkimi zresztą pagórkami lub kępami drzew, które więcej nasze wiejskie sady niż lasy przypominają. Ale co pospolitym tym pod względem krajobrazów równinom daje powab nieopisany dla każdego wykształconego umysłu, to wspomnienia historyczne związane z niemi, to wspaniałe pomniki budownictwa rozsiane tu i owdzie, na świadectwo cywilizacyi ich dawnych mieszkańców, to wreszcie urok poetycznych wspomnień, dyszących tu, że tak powiem, w powietrzu. Tu to na tych polach odbywały się homeryczne i krwawe walki Szkotów z Anglikami, póki oba te nieprzyjazne sobie narody, zapomniawszy o krzywdach wzajemnych, nie połączyły się jak równy z równym, tu wznoszą się do dziś, jedne z najpiękniejszych w Europie, a najwspanialsze bezsprzecznie w całej Wielkiej Brytanii, ruiny klasztorów i kaplic, dowody potęgi, pobożności i smaku, całych pokoleń oddawna już spoczywających w grobie, tu wreszcie już w nowszych czasach żyli, pracowali i umarli dwaj najznakomitsi poeci, jakich Szkocya wydała: Robert Burns i Walter Scott.
Kto był Walter Scott, czyż potrzebuję polskiemu czytelnikowi o tem mówić? Kto z nas