Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   100   —

do nas takimi, jakimi wyszli za chlebem przed laty, ale procent takich wychodźców dobrowolnych i to znaczny procent, zatęskni przecież do naszych chat słomą pokrytych, jeżeli tylko w serca ich padną za młodu, zdrowe ziarna miłości do tych chat i jej mieszkańców. Nie o to zatem troszczyć się powinniśmy, aby wszyscy bez wyjątku nasi synowie, tu chleb jedli i tu zakładali rodziny, ale o to, byśmy w nich od dzieciństwa wszczepiali zasady przywiązania do kraju, a gdy takie zasady raz wszczepimy, możemy śmiało patrzeć już wszyscy w przyszłość. Tylko bo słabe i chore charaktery, łamią się w walce z przeciwnościami — silne, w ich ogniu hartują się jak żelazo, i jak żelazo druzgocą w końcu wszelkie przeszkody. Kto nie przyzna, że zasada powyższa zdobyła sobie już prawo obywatelstwa w całym świecie, i że my tylko kwilimy po kobiecemu nad naszem dzieckiem, gdy z wiarą w przyszłość idzie w kraj daleki, szukać środków do życia, których u nas, niestety, jest coraz mniej. Kwilimy, choć wiemy o tem dobrze, że w domu coraz ciaśniej i niewygodniej, choć codziennie mamy niemal przed oczami obrazy upadku tych właśnie, których walka ciężka na obczyznie, od upadku zabezpieczyć może.
Myślami temi podzieliłem się z moim przygodnym towarzyszem.