Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym, że szanowano go na równi z wikarymi. Mówił głosem cichym, pomału i wyrażał się zawsze wykwintnie i mile. Przygotował już swe pudełko i zapalił czerwoną latarnię na długim kiju, którą nieść miałem.
— Wydawało mi się odpowiedniem włożyć do puzderka obrus biały — tłumaczył się. — Ci ludzie nie mają zazwyczaj nic, coby odpowiadało św. wiatykowi.
— Włóż pan co chcesz! Prędzej! Prędzej! — odpowiedział stryj.
I wkładając przy pomocy kościelnego komżę i stułę, spytał:
— A gdzież to proboszcz?
— Ksiądz proboszcz uczestniczy w konferencyi odbywającej się u księdza kanonika w Saint-Cyrla Rosière.
— A wikary?
— Mówiono mi, że ksiądz wikary uczestniczy w obrzędzie ślubnym swej siostry, odbywającym się dzisiaj w jakiejś miejscowości, na kresach departamentu.
Podał stryjowi biret i tonem pełnym współczucia i uznania rzekł:
— Zauważyłem, że ksiądz dobrodziej mocno cierpiący... a ta Frelotte... o, to spacer nielada!
Stryj mruknął: