Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pieni grzali się przy kominku w salonie, zapomniawszy o dawno podanej i stygnącej kawie, pani Robin pociągnęła matkę we framugę okna i stłumionym, pełnym porozumienia głosem, spytała:
— Więc pani nie wie... nic... nic?
Matka wzruszyła ramionami i rzekła:
— Nie miał nawet pakunków!... Jakąś tam głupią torbę podróżną i na tem koniec... Ach, przeczuwałam to droga pani!... Przeczuwałam!