Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wane są większe zebrania — u nas również. Będę miała z tego powodu dosyć roboty.
„Owa zabawa u nas ma być w końcu stycznia, dwudziestego piątego, byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś, kochany Kuzynie, chciał nas odwiedzić, przyjedź na tydzień albo na dwa. Wieś w zimie nie jest straszna, a jeśli jesteś amatorem polowania, to lepszego zapewne łatwo nie znajdziesz. Bo tu są ogromne lasy w naszych stronach i zwierzyny nie brak. Niech cię odległość nie przeraża, kilkanaście stacyj koleją, kilkanaście mil na saniach. W wagonie dość jest wygodnie, a droga zwyczajna wyda się jak spacer. Śniegu mamy w tym roku obfitość, cała okolica tonie w białym puchu. Droga wskutek tego jest wyborna i nie męcząca.
„Zapraszam serdecznie, w imieniu własnem i Henryka, który pragnie Cię poznać. Oboje dołożymy starań, abyś się nie nudził, a jeżeli nie zechcesz przerywać swych zatrudnień, to znajdziesz i u nas kącik tak spokojny, jakiego w całej Warszawie szukałbyś napróżno... Rzeknij słowo, Kuzynie, a przygotuję się godnie na Twoje przyjęcie. Gotowa jestem posunąć uprzejmość tak dalece, że sprowadzę specyalnie dla ciebie beczkę atramentu i cały wagon papieru, żeby ci nie zabrakło. Czekamy na Pana dobrodzieja.“